Następnego dnia obudziłam się o 8 rano. Nawet nie wiecie jaka jestem dumna. Gdy wygramoliłam się z łóżka poszłam na dół w mojej skromnej "piżamie" (czyt. bieliźnie). Wszyscy chyba jeszcze spali, bo w salonie nikogo nie było. Gdy poszłam do kuchni ujrzałam wszystkich przy stole zapychający się kanapkami.
-Jak tak można mnie na śniadanie nie obudzić. -założyłam ręce na piersi i usta wygięłam w dół.
-Chcieliśmy cię obudzić, tylko ... -nie dałam mu dokończyć
-Nie tłumacz się Haroldzie. -Jezu... Nie mogę przestać sie śmieć z jego imienia.
-Co ci? -spytał się Harold.
-Nic. Tylko mój pra dziadek ma tak samo na imię tak ty. Harold. -zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-A tak wg to byś się ubrała.
-Po co. Przecież nie widzisz moich intymnych części ciała. Nie nie mów, Haroldzie że cię nie podniecam. -powiedziałam zbliżając się do niego.
-Nie. -po czym usiadłam mu na kolana i zaczęłam całować po szyji.
-Też nie. -moją zgrabną pupcią zaczęłam pocierać o jego "przyjaciela". Nie przestając go całować.
-A teraz?
-Nie. -zeszłam mu z kolan.
-Skoro cię nie podniecam to czemu twój "przyjaciel" stoi. -wszyscy zaczęli sie śmiać.
-Przestańcie. -Jezu. Jak oburzony.
-Dobra. Przepraszam, że tak wpływam na twojego członka. -powiedziałam, po czym zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-Rose przestań. To nie jest zabawne. -powiedział mój braciszek.
-Dla mnie jest. -powiedziałam.
-Masz do niego pójść i go przeprosić. -Co? kiedy on wyszedł.
-Ok. -powiedziałam krótko po czym poszłam go poszukać. Gdzie on jest. W salonie go nie było. Poszłam do jego pokoju. Z tego co się dowiedziałam jest naprzeciwko mnie. Też go nie ma. Chciałam już wyjść gdy usłyszałam łkanie z łazienki. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam Harrego z żyletką w ręce.
-Harry co ty robisz? -spytałam po czy wyrwałam mu żyletkę.
-Nic. I to nie twój interes. -powiedział.
-Daj tą rękę opatrzę ci ją. -powiedziałam po czym (chcę zobaczyć ile was tu wchodzi. zostaw po sobie komentarz) podeszliśmy do umywalki.
-Gdzie masz apteczkę?
-W szafce na górnej półce.
-Co? Na górnej? Ledwo co sięgam na przedostatnią o ty mi mówisz o górnej. -stanęłam na umywalkę po czym sięgnęłam po apteczkę.
-Daj rękę opatrzę ci ją. -powiedziałam. On tylko wysunął rękę.
-Czemu mnie nie lubisz? -powiedział.
-To nie tak. Po prostu ty wykożystujesz wszystkie ładne dziewczyny. Przed chwilią pokazałam ci jak one się czują. Chociaż to było nic w porównaniu do tego co im robisz.
-Ale, ja nie wykożystuje dziewczyn. One same wskakują mi do łóżka.
-Tsaaa. -powiedziałam.
-Naprawdę.
-Podaj mi jeden przykład.
-Dobra. Emm. . . Kiedyś byliśmy z chłopakami na imprezie to jedna dziewczyna zaczągnęła mnie do tak zwanego pokoju seksu i ..
-Dobra nie chcę wiedzieć. -wyszliśmy z łazienki.
-Jezujka. Masz łóżko piętrowe. -szybko podbiegłam do niego (łóżka) Wdrapałam się na górę.
-Mama mi nigdy nie chciała kupić. Po co ci ono?
-Bo mieszkam z Louisem.
-Co? Czemu?
-Emm... No bo...
-Bo...
-Ty zajęłaś mój pokój. I musiałem mieć z Lou. -wszedł do mnie.
-A wiesz, co się kręci w około Liama i Meg, bo dzisiaj na śniadaniu mieli maślane oczka jak się na siebie patrzeli?
-Emm... Liam spał w pokoju Meg. Nie wiem do czego doszło.
-Ulala. Meg i Liam poszli w las ...
-Aaaa... -krzyknęliśmy razem, bo łóżko się zapadło.
-Moja noga... -powiedział Hazza.
-Moja też. -powiedziałam
-Która?
-Lewa. A twoja?
-Prawa? -do pokoju wbiegli wszyscy ..
-Co tu się stało?
-Łóżko się zapadło. I chyba skręciłam kostkę.
-A ja chyba kolano.
-Jedziemy do szpitala w tej chwili. -powiedział Liam.
_____________________________________________________
Podoba się?
Przepraszam, że taki krótki .. Akurat miałam 10 minut to napisałam tylko tyle. Ale postaram wejść jak najszybciej .. :)
CZYTASZ = KOMENTARZ
It is not just love story ♥
piątek, 20 czerwca 2014
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Przepraszam
Rozdział dodam w środę, bo jutro nie lecę do Polski. A zostało mi napisać zakończenie. Ale to będzie ostatni raz, że tak późno. :) Będę dodawać co 2 tygodnie, bo będę pisać na telefonie. Bo nie biorę laptopa do Polski.
piątek, 6 czerwca 2014
Rozdział I
~Rose~
Moje życie nigdy nie było poukładanie, ale to co się teraz stanie to nawet mi się nie śniło.
Dzisiaj o 20 mam jechać do brata, którego nie widziałam już od dobrych czterech lat. Zaprosił mnie na całe wakacje, jakby nie wiedział że, ja z przyjaciółką Sue i moim chłopakiem Nickiem mieliśmy zaplanowane całe wakacje.
Do mojego pokoju wparowała mama i zaczęłam wydzierać się mi do ucha.
-Rose .... Rose wstawaj za 3 godz wyruszamy. -Co gdzie. Przecież samolot mam dopiero o 20. Licząc dojazd i bagaże to o 17 powinnyśmy wyruszyć.
-Co? Przecież najszybciej o 17 wyruszamy. -powiedziałam jeszcze z zamkniętymi powiekami.
-Jest już 14. Jeśli chcesz to idź się umyj i jeśli chcesz wy możesz pożegnać się jeszcze z Sue. -powiedziała po czym zaraz zniknęła za różowymi drzwiami. Wiem, że to trochę śmieszne, że mam 16 lat a kocham wszystko co różowe. XDee. Stanęłam przed szafą z zastanowieniem co powinnam ubrać.. To chyba problem każdej dziewczyny. Po 30 minutach zdecydowałam się na ten zestaw:
Po jakiejś godzinie byłam już gotowa. Że zostało mi tylko 30 min to szybko wybiegłam z domu, informując mamę o tym że idę pożegnać się z Sue i Nickiem.
Zadzwoniłam do dzwonka. Otworzyła jej mama.
-Hej. Ros. Sou nie ma w domu. Przepraszam. -powiedziała pani Kathy (mama Sou)
-No to do widzenia za 2 miesiące. -powiedziałam po czym usłyszałam głos Sou.
-Kto to był? -powiedziała Sou.
-Rose? Co ty tu robisz? Miałaś jechać już na lotnisko! -Sou prawie wrzeszczała.
-Chciałam się tylko pożegnać. -powiedziłam.
-Sou. Kochanie, miałaś iść tylko po picie. Chodź dokończyć to co zaczęliśmy. -znam ten głos.
-Czzyy. Czy to Nick. -zapytałam z łzami w oczach. Po czym pobiegłam do jej pokoju się upewnić. Tym razem się nie myliła. To był Nick. W dodatku w samych bokserkach.
-Myślałem, że już nie przyj... Rose? Coo ty tu robisz? -Nie odpowiedziałam nic tylko pobiegłam prosto do domu. Całą drogę płakałam... Nie chciałam do domu wchodzić z płaczem więc napisałam mamie Sms że jestem w samochodzie i czy może przynieść moje walizki do niego. Po 1 min poczułam wibracje.
Właśnie miałam do ciebie pisać.
Tylko pójdę po walizki i do ciebie przyjdę.
Kocham mama.
Ta to się musi rozpisać. Już nie płaczę i nie myślę o nim. Nawet nie wiem czy go kochała. Wydaje mi się, że płakałam nie dlatego, że go kocham tylko, że ona była moją przyjaciółką. Moje rozmyślenia przerwała mama. Zapakowała walizki. A całą drogę się śmiałyśmy.
***
Na lotnisku.
-Będę za tobą tęsknić.
-Przecież za 2 miesiące wracam. -odpowiedziałam mojej rodzicielce i jeszcze raz ją przytuliła.
-Osoby na lot do Londynu są proszone do działu numer 5. Powtarzam osoby na lot do Londynu są proszone do działu numer 5. -jeszcze raz przytuliłam mamę. I poszłam.
-Kocham cię. -Usłyszałam głos mamy. Obruciłam się i podbiegłam do niej.
-Ja ciebie też. Za dwa miesiące wrócę i znowu będę cię wkurzać. -Powiedziłam
-Nie mogę się już doczekać. A teraz już idź, bo się spóźnisz. -oberwałam się z uścisku mamy i poszłam do okienka numer 5.
***
Lot minął spokojnie. Przyjechał po mnie Niall tak jak obiecał. Nie zdążyłam powiedzieć nawet cześć. Bo on rzucił się na mnie.
-Nie wiesz jak tęskniłem... -powiedział. A ja dalej stałam nie ruchomo.
-Cześć. -powiedziałam oschłym tonem. Niall zabrała moje walizki. A ja torbę podręczną i poszłam za nim. Gdy doszliśmy do samochodu bez dachu nie mogłam powstrzymać się od zachwytu. Nie jestem za dobra w nazwach samochodów. I w ogóle nazwach. Droga minęła w ciszy.
-Zanim wejdziemy muszę ci coś powiedzieć. Ze mną mieszkają chłopaki i Meg przyjechała na wakacje. -jakbym sie nie domyśliła.
-Ilu jest chłopaków? -spytałam
-Czterech ze mną pięć. -weszliśmy do domu. Jezu jak tu pięknie. Na kanapie siedzieli chłopaki i dziewczyna strasznie podobne do mnie.
-Chłopaki to moja druga siostra.
-Hej. -powiedzieli wszyscy równocześnie.
-Siema wszyscy. Ejj . . . Jak to druga siostra? -pytałam patrząc się na Niall'a.
-Emm. Więc tak w skrócie. Pochodzisz z Irlandii. Masz siostrę bliźniaczkę, ale mama oddała ja do adopcji. Potem wyprowadziliśmy się do Anglii żeby nie poznała siostry. Dlatego zniknąłem na cztery lata, żeby jej poszukać. Rozumiesz? -Jezu jaki Angielski. Mówił strasznie nie składnie, ale to chyba u nas rodzinne.
-Pewka że kumam... -Posłałam jej uśmiech, który odwzajemniła.
-Jestem Rose. -wystawiłam jej rękę.
-A ja Sou.
-Lou patrz. Niby bliźniaczki, ale jedna powiedziała tylko Spoko a druga była wstrząśnięta tą wiadomością, że ma siostrę.
-Zamknij się kudłaty. -powiedziałam w strony lokowatego.
-Ktoś zaprowadzi mnie do pokoju, bo nie wiem gdzie jest. -pow Sou.
-Ja. -wyrwał się chyba Liam o ile nie mylę.
-Uuuuu będzie zabawa, będzie się działo. -powiedziałam równo z Harrym...
-Zamknijcie się.
-Bo co. Nie mów, że jej nie wyruchasz. -powiedziałam.
-Jesteś taka sama jak Harry. -odpowiedział Li.
-Wcale nie, bo ja nie mam kudłów na łepetynie. Tylko włosy na głowie. -Powiedziałam
-Ejj. Ja nie mam kudłów i łepetyny.
-Tsaa. To co to peruka. ?! -zaśmiałam się. Wszyscy wyszli, żeby nie słuchać naszych wymian zdań.
-Zaprowadzić cię do pokoju? -Spytał,
-Nie dzięki kudłaczu. Trafię.. -Wstałam z kanapy i poszłam po walizki które stały koło ściany. Przygniut mnie do ściany. I szepenął mi do ucha. - Masz tydzień. -po czym odszedł.
-Niby na co? -spytała.
-Żeby się we mnie zakochać. -zaczęłam się śmiać. I poszłam do pokoju. Znaczy go poszukać. Po jakiś 30 minutach znalazłam pokój z karteczką "Tydzień" czyli trafiłam po czym wzięłam karteczkę, Weszłam do pokoju. Karteczkę, rzuciałam za łóżko. Wzięłam prysznic. Jezu 2 w nocy. Byłam tak zmęczona, że jak położyłam się na łóżko od razu zasnęłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślę, że się podoba, bo mi bardzo.
Przepraszam, że taki krótki.
Czytasz komentuj
2 kom = nowy rozdział
Subskrybuj:
Posty (Atom)