piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 2 cz.1

Następnego dnia obudziłam się o 8 rano. Nawet nie wiecie jaka jestem dumna. Gdy wygramoliłam się z łóżka poszłam na dół w mojej skromnej "piżamie" (czyt. bieliźnie). Wszyscy chyba jeszcze spali, bo w salonie nikogo nie było. Gdy poszłam do kuchni ujrzałam wszystkich przy stole zapychający się kanapkami.
-Jak tak można mnie na śniadanie nie obudzić. -założyłam ręce na piersi i usta wygięłam w dół.
-Chcieliśmy cię obudzić, tylko ... -nie dałam mu dokończyć
-Nie tłumacz się Haroldzie. -Jezu... Nie mogę przestać sie śmieć z jego imienia.
-Co ci? -spytał się Harold.
-Nic. Tylko mój pra dziadek ma tak samo na imię tak ty. Harold. -zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-A tak wg to byś się ubrała.
-Po co. Przecież nie widzisz moich intymnych części ciała. Nie nie mów, Haroldzie że cię nie podniecam. -powiedziałam zbliżając się do niego.
-Nie. -po czym usiadłam mu na kolana i zaczęłam całować po szyji.
-Też nie. -moją zgrabną pupcią zaczęłam pocierać o jego "przyjaciela". Nie przestając go całować.
-A teraz?
-Nie. -zeszłam mu z kolan.
-Skoro cię nie podniecam to czemu twój "przyjaciel" stoi. -wszyscy zaczęli sie śmiać.
-Przestańcie. -Jezu. Jak oburzony.
-Dobra. Przepraszam, że tak wpływam na twojego członka. -powiedziałam, po czym zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-Rose przestań. To nie jest zabawne. -powiedział mój braciszek.
-Dla mnie jest. -powiedziałam.
-Masz do niego pójść i go przeprosić. -Co? kiedy on wyszedł.
-Ok. -powiedziałam krótko po czym poszłam go poszukać. Gdzie on jest. W salonie go nie było. Poszłam do jego pokoju. Z tego co się dowiedziałam jest naprzeciwko mnie. Też go nie ma. Chciałam już wyjść gdy usłyszałam łkanie z łazienki. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam Harrego z żyletką w ręce.
-Harry co ty robisz? -spytałam po czy wyrwałam mu żyletkę.
-Nic. I to nie twój interes. -powiedział.
-Daj tą rękę opatrzę ci ją. -powiedziałam po czym (chcę zobaczyć ile was tu wchodzi. zostaw po sobie komentarz)  podeszliśmy do umywalki.
-Gdzie masz apteczkę?
-W szafce na górnej półce.
-Co? Na górnej? Ledwo co sięgam na przedostatnią o ty mi mówisz o górnej. -stanęłam na umywalkę po czym sięgnęłam  po apteczkę.
-Daj rękę opatrzę ci ją. -powiedziałam. On tylko wysunął rękę.
-Czemu mnie nie lubisz? -powiedział.
-To nie tak. Po prostu ty wykożystujesz wszystkie ładne dziewczyny. Przed chwilią pokazałam ci jak one się czują. Chociaż to było nic w porównaniu do tego co im robisz.
-Ale, ja nie wykożystuje dziewczyn. One same wskakują mi do łóżka.
-Tsaaa. -powiedziałam.
-Naprawdę.
-Podaj mi jeden przykład.
-Dobra. Emm. . . Kiedyś byliśmy z chłopakami na imprezie to jedna dziewczyna zaczągnęła mnie do tak zwanego pokoju seksu i ..
-Dobra nie chcę wiedzieć. -wyszliśmy z łazienki.
-Jezujka. Masz łóżko piętrowe. -szybko podbiegłam do niego (łóżka) Wdrapałam się na górę.
-Mama mi nigdy nie chciała kupić. Po co ci ono?
-Bo mieszkam z Louisem.
-Co? Czemu?
-Emm... No bo...
-Bo...
-Ty zajęłaś mój pokój. I musiałem mieć z Lou. -wszedł do mnie.
-A wiesz, co się kręci w około Liama i Meg, bo dzisiaj na śniadaniu mieli maślane oczka jak się na siebie patrzeli?
-Emm... Liam spał w pokoju Meg. Nie wiem do czego doszło.
-Ulala. Meg i Liam poszli w las ...
-Aaaa... -krzyknęliśmy razem, bo łóżko się zapadło.
-Moja noga... -powiedział Hazza.
-Moja też. -powiedziałam
-Która?
-Lewa. A twoja?
-Prawa? -do pokoju wbiegli wszyscy ..
-Co tu się stało?
-Łóżko się zapadło. I chyba skręciłam kostkę.
-A ja chyba kolano.
-Jedziemy do szpitala w tej chwili. -powiedział Liam.

_____________________________________________________
Podoba się?
Przepraszam, że taki krótki .. Akurat miałam 10 minut to napisałam tylko tyle. Ale postaram wejść jak najszybciej .. :)
                                                        CZYTASZ = KOMENTARZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz